Jestem mamą dwójki dzieci. Na blogu będę pokazywać uroki bycia mamą, umieszczać relację z wyjątkowych wydarzeń w naszym życiu,
a także testować, recenzować i polecać produkty różnego rodzaju, zarówno dla dzieci, jak i dla mam.
Dla każdego coś miłego:)

wtorek, 30 sierpnia 2016

Książeczka "Plac budowy" i naklejki wielokrotnego użytku

Przeglądając portal Facebook często natykam się na ciekawe artykuły, posty. Tym razem było nie inaczej. Trafiłam na informacje o poście u Maamaa Baalbinkaa, ta temat książeczek z niezniszczalnymi naklejkami. Od razu mnie to zaciekawiło i siup "wskoczyłam" na bloga o tutaj.

Olek jest prawie dwulatkiem (prawie, bo niestety jest z grudnia)... Ale jak to zwykle dzieci w takim wieku uwielbia naklejki. Niestety..na prawdę cięzko jest mu wytłumaczyć, że tej naklejki nie da sie przeklejać nieskończoną ilość razy... Lub naprawić jej jak sie zwinie lub potarga...
A o to jest rozwiązanie! Nie trzeba już tego robić:)
Po przeczytaniu posta ww. postanowiłam Olkowi zakupić taką książeczkę z naklejkami:)

To był strzał w dyche! Książeczka jest fantastyczna! Z jednej strony mamy historyjkę, a z drugiej zadania do rozwiązywania. Naklejek jest całe mnóstwo. Są takie co można naklejać, gdzie się nam podoba i są takie, które wykorzystujemy do wykonania zadań. Książeczka jest więc edukacyjna. Uczymy się z niej kolorów, kształtów,, liczenia, nazw przedmiotów na budowie i innych:)










Polecam szczerze!

Przy tej okazji zaopatrzyliśmy się jeszcze w kilka innych książeczek:) Jestem z tych, co uważają, że książek nigdy za wiele hehe:)






Fantastyczna książeczka z odgłosami zwierząt, zarówno dla synka, jak i dla córci:)










 Książeczka również z naklejkami, tym razem już jednorazowymi. Maluch dzięki tej książeczce uczy ćwiczy motorykę małą, poznaje kolory. Pierwszy raz spotkałam się z takimi naklejkami- kółeczkami:) Świetna sprawa! Olkowi się bardzo podoba.



A tu mini książeczki-harmonijki:) Dla córeczki:)


Zachęcam Was drogie mamy, drodzy tatusiowie, babcie, ciocie,dziadkowie, czytajcie jak najwięcej dzieciom! Ćwiczcie z nimi od najmłodszych lat!:) Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach mamy tyle fantastycznych pomocy edukacyjnych.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Paczka od Gerber'a:)

Niedawno Gerber na Facebook.com zorganizował serię konkursów w ramach promocji swoich nowych tubek z musem owocowym:)
Trzeba było wymyślić rymowankę zachęcającą dziecko do zjedzenia tubki na spacerku. Edycji było kilka- każda dla innego smaku.
Oczywiście chętnie biorę udział w takich konkursach i tym razem było nie inaczej.
Udało się! Wygraliśmy w jednej z edycji. Nagrodą były tubki z musikiem.
Dziś dotarła do nas paczuszka.







W paczuszce były trzy tubki- każda w innym smaku oraz coś co mnie zaskoczyło- łyżeczka dokręcana do tubek wielokrotnego użytku:)

Jesteście ciekawi szczegółów, jak zasmakują Olkowi nowe tubki?:) Śledźcie bloga! Szczegóły już niebawem:)

piątek, 26 sierpnia 2016

Sowa i konkurs charytatywny dla Ani

Kochani, tak jak zapowiadałam na fanpage (tu link) -nowy pościk!

Wiecie o czym?:)

Tak! Tematem będzie ta oto prześliczna sówka ze zdjęcia.
Jakiś czas temu na facebook.com Nasz Zwariowany Świat   zorganizował konkurs urodzinowy pt. "Urodziny Minnie i Micky- czyli 1 urodziny Ziny i 2 urodziny Kacperka). Z racji, że lubimy brać udział w konkursach, wysłaliśmy swoje zgłoszenie. Taka była nasza praca:


  Udało nam się wygrać przecudną sówkę, Której sponsorem była Zaczarowana pętelka. Koniecznie zajrzyjcie,! Sowa dotarła do nas wczoraj. Jakie było moje zdziwienie-oczywiście pozytywne_ gdy ją zobaczyłam. Byłam przekonana, że to będzie taka mała maskotka, a to taka poduuuuuuucha:)
Pani sponsor pytała mnie, jaki chcemy wzór:) Napisałam tylko, ze dla dziewczynki z napisem Julka i że kocham miętowy. Reszta miała być niespodzianką.
Jaka cudna niespodzianka! Trafiona w gust w stu procentach! Taka prześliczna:) Wymarzona.
Julce też się bardzo spodobała.








Wspaniała jest, prawda?:)


Obecnie na tym samym fanpage trwa konkurs charytatywny dla Ani Mrowczyńskiej. Oto kilka słów o Ani: "Ania nie chodzi, nie mówi. Każdy dzień to ogromna walka... walka o jej każdą sekundę życia,Potrzebne są pieniazki by , Maleńka mogła korzystać z bardzo drogich suplementów, rehabilitacji, terapii a także każdej potrzebnej wizyty u lekarza. Nie poddajemy się, ponieważ oprócz rehabilitacji zbieramy na specjalistyczny wózek inwalidzki, materac z polem magnetycznym, siedzisko do kąpieli, wyjazd na delfinoterapię. To wszystko, aby Anusi żyło się jak lepiej, aby jej życie wydłużyć, aby mogła cieszyć się każdym dniem i by mogła doczekać przyjęcia leku EPI - 743, który jest w badaniach klinicznych" Dokładniej historię Ani poznacie tutaj
Zasady konkursu nie są trudne- należy wysłać pracę na temat "Buziak dla Ani" oraz wpłacić dla niej pieniążki. Szczegóły tu

Was też serdecznie zapraszam! Razem pomóżmy Ani w walce z chorobą. Wesprzyjmy ją i dodajmy jej otuchy. Dzięki cudownym sponsorom na uczestników czekają fantastyczne nagrody (razem z Karoliną, jako "Mamcie dwie" równiez coś przekazałyśmy)

Jeszcze na koniec: kto śledzi nasz fanpage Mamcie Dwie , wie, że Olek mi wczoraj zagorączkował... Niestety, nie skończyło sie na jednym razie. Ma antybiotyk a temperatura niestety wciąż skacze... Podobno ma jakieś szmery i czerwone gardło. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje.. Zal mi go, bo taka piękna pogoda.Trzymajcie kciuki! 

czwartek, 25 sierpnia 2016

Mama zawsze będzie się martwić

Szczepienie Julki... Gorączka Olka... To natchnęło mnie do napisania nowego posta.

Oluś, odkąd się urodził, nie chorował praktycznie wcale. Bardzo się cieszyliśmy z tego powodu. Jedyne co się wydarzyło, to guzek sutka. Baliśmy się wtedy bardzo, bo nie wiedzieliśmy co nas czeka, a słowo GUZ zawsze budzi przerażenie. Jednak nie było to nic takiego poważnego i zeszło po antybiotyku. Jedynie ujeździliśmy się na kontrole do szpitala dziecięcego 'Prokocim".
W grudniu, gdy miał niecały rok, zaczął chorować na krtań... Pewnej nocy zaczął się dusić. Pojechaliśmy na dyżur. Dobrze zrobiliśmy,m bo podobno samo by mu nie przeszło. Okazało się, że to zapalenie krtani. Po tym Olek miał podrażnioną krtań i przez kilka kolejnych miesięcy chorował jeszcze kilka razy. Na szczęście miałam już w domu lekarstwa, wiedziałam co robić i czułam się spokojniejsza.
Ciąża.. Też martwiłam się.. I to w obu przypadkach.. zeby dzieci były zdorowe, żeby przy porodzie nic im się nie stało.. Martwiłam się.
Wczoraj Julka miała szczepienie. Nie pierwsze przecież, a jakoś tak się martwiłam... Że będzie płakać, że potem może się źle czuć... Mimo, ze uwazam, ze szczepienia sa bardzo dobre (o czym planuje w przyszłości napisać)  i szczepimy Julke dodatkowo. Martwiłam się, zwyczajnie, jak mama...
Dziś obudziłam się, a maz do mnie "Ej Olek ma 38 stopni". Poleciałam do niego, a on taki pół żywy... Cały czerwony.. Prawie sie nie ruszał. Nie chciał wypić lekarstwa. Dopiero jak mąż przyniósł soczek i Olek się napił, udało mu się dać lekarstwo na zbicie gorączki.
Temperatura szybko spadła, Olek potem wyglądał jak całkiem zdrowy. Nic mu więcej nie było, więc myślę, że winowajcą są zęby, bo idą mu piątki, ale i tak..martwiłam się.

Za każdym razem, gdy Olek się uderzy, skaleczy, gdy muszę zostawić dzieci w domu, bo mam jakieś załatwienie, MARTWIĘ SIĘ...

Tak! MARTWIĘ SIĘ... To nieodłączny element bycia mamą. Zawsze będziemy się martwić. To znaczy, że kochamy, że zależy nam na naszych dzieciach... Byle głupota, może być powodem do zmartwień. Ale to nic złego! Tak myślę... Nie ma nic dziwnego, ani złego w tym, że się martwię. Jestem mamą. Kocham swoje dzieci nad życie. Nie chce żeby cierpiały. Chce żeby miały życie jak najlepsze... więc martwie się.

Zawsze dziwiłam się mojej mamie, że się tak martwi o mnie i brata... Teraz jej się wcale nie dziwie.. Bo jestem mamą.. Martwie się..

środa, 24 sierpnia 2016

Pociecha NUK- Pomóżcie proszę!

Kochani, właśnie się dowiedziałam, że Julcia ma szansę zostać pociechą NUK. Proszę, kliknijcie "lubię to" o tu Będzie mi miło, jeśli poślecie dalej! Mamy czas tylko do końca miesiąca a potrzeba nam dużo like

wtorek, 23 sierpnia 2016

Mama aktywna

Wiele razy wśród starszych osób słyszę "Pani znów z dziećmi na spacerze?", "Przecież nie za ładna pogoda dziś" itp... Albo zdziwienie różnych osób, że zabieramy dzieci na zakupy, czy ze sobą do restauracji...
Strasznie mnie to wpienia... Jestem mamą.. Młodą mamą... Chce dla swoich dzieci jak najlepiej.. Ale przede wszystkim jestem człowiekiem, kobietą. Mam swoje potrzeby, pragnienia...

Nie widzę nic złego w tym, że po raz trzeci idę z dziećmi na spacer.. Nie lubię siedzieć w domu. Nawet gdy jest gorsza pogoda, ubieramy się ciepło i wio na pole. Niektórzy niestety tego nie rozumieją. Dzieci na tym korzystają, hartują się, a ja mogę rozprostować kości, wyjść gdzieś, a nie non stop siedzieć wśród czterech ścian.

Postanowiłam sobie, że będę dbać o siebie... Ruch to zdrowie... Już w ciąży(w obu przypadkach) jeździłam na basen, teraz jeździmy z dziećmi, chodziłam na spacery.. Przed ciążą jeździłam na rolkach. W ogóle kocham rolki! Jeżdżę od 6.r.ż. Uwierzycie, że mój brat miał 2.5 roku jak zaczął jeździć? Pamiętam nawet ten dzień, co tata nam przyniósł rolki. Miałam banana na twarzy od ucha do ucha hehe:)
Niestety w ciąży może to być bardzo niebezpieczne, więc zrezygnowałam.
Wyobraźcie sobie jak ludzie na mnie patrzyli jak wzięłam około półrocznego Olka do wózka a ja siup na rolki... Jeżdżę na tyle dobrze, że wiedziałam, że nikomu nie stanie się krzywda.
Potem zaszłam w ciążę, więc z rolki poszły w odstawkę...
Ale teraz, kiedy mój brzuszek jest już pusty, a Julcia już na świecie, postanowiłam, że na nowo o ten brzuszek zadbam.
Chcę dalej chodzić na spacery z dziećmi, ale też chcę spacerować z mężem, pływać, no i właśnie JEŹDZIĆ NA ROLKACH:)
Co z tego, że jestem mamą dwójki dzieci, rolki są dla każdego!:) Uwielbiam ten pęd, uczucie "wiatru we włosach".  Nie dam rady jeździć codziennie, ale robię to i będę robić wtedy, gdy okazja się nadarzy:) Na razie na rolki wychodzę wieczorkiem, gdy dzieci już śpią. Jeżdże po chodniku, z odblaskiem, więc zmrok nie jest mi straszny:)
Przy tej okazji chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię- ODBLASKI!

Nie wszyscy wiedzą, albo wiedzą i się do tego nie stosują, że wieczorami i w nocy, a szczególnie w miejscach niezabudowanych, obowiązkiem każdego z nas jest posiadanie odblasku... Niestety ludzie nagminnie się do tego nie stosują.
Taka mała pierdółka, zawieszka, opaska... Mogą Wam uratować życie...
Sama jestem kierowcą i nie raz mało brakło, a potrąciłabym człowieka.
Kiedyś, jak byłam jeszcze w ciąży z Julcią, wieczorną porą jechałam z mężem do lekarza na wizytę. Nagle wołam do męża "DAWID!". Po ulicy, dosłownie... bo nawet nie krajem.. szli dwaj mężczyźni ubrani na czarno... Kompletnie nie było ich widać do ostatniej chwili... Mąż, gdyby nie ja, nawet by ich nie zauważył... W ostatniej chwili odbił na sąsiedni pas,Całe szczęście, że nic nie jechało, bo nawet nie był w stanie zahamować...
Mało brakło, a mielibyśmy na sumieniu dwójkę ludzi... Tylko dlatego, że byli GŁUPI..Nie mieli ani pół malutkiego odblasku, żadnego jasnego elementu, światełka..NIC!
Jakoś dojechaliśmy do lekarza, ale on od razu zauważył, że coś ze mną jest nie tak, to opowiedziałam mu całą sytuację. Potem jeszcze kilka godzin  dochodziliśmy do siebie.

Także apeluję do Was kochani: NOŚCIE ODBLASKI!


Wracając do tematu: to, że jesteś mamą, nie oznacza, że masz zalegnąć w domu, przy garach, praniu i prasowaniu... Możesz robić to, co sprawia Ci przyjemność. Możesz robić coś dla siebie. Jeśli nie dasz rady bez, to z dzieckiem! Dziecko nie jest przeszkodą. a my jesteśmy tego świetnym dowodem:)

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Mininagroda na fanpage-personalizowane serduszko

Kilka dni temu na fanpage odbył się szybki minikonkurs, na którym do wygrania była mininagroda niespodzianka, którą było serduszko personalizowane-metryczka.
Należało udzielić poprawnej odpowiedzi. Wygrała Pani Agnieszka Żywańska.

Oto nagroda:

Pani Agnieszce jeszcze raz gratulujemy!

Zapraszamy Was do aktywności na fanpage oraz na blogach:) Komentarze, obserwacje mile widziane! Już niebawem nowe konkursy:)

niedziela, 21 sierpnia 2016

Sos słodko-kwaśny do słoików

 Na wstępie, po za tematem, chciałam oznajmić, że powstał fanpage MAMCIE DWIE mój oraz innej mamy blogerki, której blog tutaj.
Zachęcamy do aktywności:) Z góry jesteśmy bardzo wdzięczne:)

Już dziś był mini konkurs, w którym zagadką było "co dzisiaj u mnie powstaje". Prawidłowej odpowiedzi udzieliła Pani Agnieszka Żywańska (odpowiedź  w temacie:)).Jeszcze raz serdecznie gratulujemy. Do Pani Agnieszki powędruje mininagroda niespodzianka:)

A teraz do rzeczy:

Sezon robienia przetworów na zimę w pełni:) Już mamy kompoty, dżemy i musy  z truskawek, soki z porzeczek, przeciery pomidorowe.. Pora na sos słodko-kwaśny:))

Co roku robi go moja teściowa, od dwóch lat, również i ja (szczególnie, ze teraz juz mieszkamy osobno). Ja najbardziej go lubię z filetem z kurczaka i ryżem, inni jedzą z makaronem, są tacy, co wymyślają inne zastosowania hehe.

Przepis mam właśnie od teściowej, ona gdzieś go znalazła w internecie, jednak jest przeze mnie trochę zmodyfikowany, według moich upodobań:)

Przepis na sos słodko-kwaśny

Składniki:
  • 3 kg pomidorów
  • 4 duże papryki
  • 1 kg cebuli
  • puszka ananasa
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki musztardy
  • 3/4 szkl. octu
  • 1.5 szkl. cukru
  • 1.5 łyżki soli
  • 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
  • 1/2 łyżeczki pieprzu czarnego mielonego
  • 1/2 łyżeczki curry
  • 2 łyżeczki papryki mielonej słodkiej



Na samym początku robię przecier z pomidorów- nie musi być bardzo gęsty (są tacy, co pomidory po prostu parzą,obierają ze skórki i kroją w kostkę- gotują na małym ogniu ok godzinę-półtorej.Ja jednak wolę z przecieru startować, wydaje mi się,że lepiej, bez pestek.


Paprykę, cebulę kroję w kostkę.











 Dodaje do przecieru.



Po 10 minutach dodaję ananasa też pokrojonego w kostkę oraz pozostałe składniki(czosnek przesiskam przez praskę), mieszam:)








 Gotuję jeszcze 20 minut (tak, żeby warzywa były miękkie ale nie rozciapane).




Tak przygotowany sos wkładam gorący do słoików:) GOTOWE!



Mi z tego przepisu wyszło 8 słoiczków 300 ml po majonezie Kieleckim:)

Uwagi:
Opcjonalnie można dodać jeszcze puszkę kukurydzy lub/i małą cukinię:)

A wy robicie takie sosy? A może macie inne, ciekawe pomysły na przetwory? Podzielcie się!

piątek, 19 sierpnia 2016

Znowu lato:))

W ostatnich dniach coś pogoda nas nie rozpieszczała.. Sierpień.. lato... gdzieś się schowało.. Ale o to i jest! Wróciło:) U nas dziś była przepiękna pogoda:) 25 st w cieniu, a w słońcu wręcz upał momentami:) Zawsze staram się z dziećmi wyjść na polko, jeśli tylko nie pada:) Tak było i dziś:) Zaliczyliśmy spacerek po wsi.
Pewnie nie jeden z Was zastanawia się, jak chodzę na spacery z dwójką takich maluchów. Otóż mam taki wspaniały wynalazek:

 dostawka-siedzisko na gondolę dla drugiego dziecka firmy BABYDAN

(zdj. zaczerpnięte z aukcji allegro)

Wspaniała rzecz, ale niestety małopopularna i ciężko ją zdobyć.
Nam udało się ją wylicytować:) Jesteśmy baaardzo zadowoleni:)
Oluś, rzecz jasna, chodzi na nóżkach, ale jeszcze nie przejdzie tak dużo, jak chodzimy, troszkę chodzi jeszcze po swojemu, no a ciężko mi go nosić mając wózek z Julką, więc takie siedzonko to mega ułatwienie.

Oluś również bardzo chętnie pomaga mi wozić wózek:







Wracając do dzisiejszej pięknej pogody, nawet udało się dzis nalać Olkowi wodę do baseniku i mógł się chlapać i ciapać:)




Niesamowite ile frajdy może sprawić dziecku troszkę zimnej wody w baseniku:)

Julcia "kocykowała":





Sówka Julci z serii Forest Friends od Canpol Babies (tym razem zakupiona):) Jest to maskotka z pozytywką:) Kupiliśmy Julci nową, gdyż ta, co miała po Olusiu już się zużyła..:( Jest cudowna! Ma tak piękne kolorki.. No i wygrywa śliczną melodyjkę:)
Przepiękna żyrafka jest od Bibelotnik- dla każdego coś wyjątkowego
Jakiś czas temu udało mi się wygrać ją w konkursie  na fb, zorganizowanym właśnie przez Bibelotnik. Był to konkurs rozdawajka-typu losowanie:) Aż niewiarygodne, że się udało!
Żyrafka z jednej str ma materiał bawełniany, z drugiej minky. Jest to przepiękny sensorek z metkami. Ogonek ma taki polarkowy z węzełkiem.


Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie równie piękny jak ten... a zapowiadają 27 st. Oby się sprawdziło:))

czwartek, 18 sierpnia 2016

BlogoSfera Canpol babies

Z przyjemnością zgłaszamy się pierwszy raz do BlogoSfery Canpol babies- blogujesz- testujesz!
Co prawda blog dopiero powstał, więc nie wiem, czy mamy jakieś szanse, ale jak to mówią: kto nie próbuje, ten szampana nie pije hehe:) Więc próbujemy, bo uwielbiamy produkty Canpol babies!
>
W sierpniowej edycji można testować zestaw
"Forest Friends". W skład zestawu wchodzą kubeczek, bidon, butelka oraz śliczna zabawka-metkowiec:)



 Uroczy zestawik, prawda?

Do zdobycia jest 30 takich zestawów: dla blogerek- do testowania, oraz dla organizatorek konkursów:) Do tej edycji można zgłaszać się do końca sierpnia.

Was również zapraszam do blogosfery! (klik)

Pierwszy- na powitanie:)

Kochani, witam Was bardzo serdecznie:) Długo zastanawiałam się, czy zakładać bloga,czy jest w ogóle sens... Myślałam nad tym, czy dam sobie radę z dwójką maluchów i jeszcze z pisaniem bloga.
Ale właśnie.. Przy dwójce szkrabów potrzebuję pewnej odskoczni. A więc jest.. Blog mój:) O mnie, moich dzieciach, o pierdółkach z życia wziętych.  Może uda się testować i recenzować różne produkty... W końcu będę miała jakąś odskocznię, będę mieć gdzie się chwalić, a także wyrzucać swoje żale:)

Tak na prawdę, to pewnie gdyby nie Karolina, blogerka, założycielka bloga (tu link),
prawdopodobnie szybko bym się na to nie zdecydowała. Oczywiście wsparł mnie też mój ukochany mąż:)

Teraz do rzeczy:

W grudniu 2014 roku urodziłam najcudowniejszego na świecie synusia:) Aż nie mogę uwierzyć, że jest z nami już ponad 19 msc:)
Oto on:




Nasza rodzina w czerwcu, a dokładnie w Dzień Dziecka wzbogaciła się o córeczkę- Julkę. Oluś odkąd tylko wróciłyśmy ze szpitala, był nią zachwycony. Mimo, że sam jest jeszcze mały, bardzo się o nią troszczy. Często zdarza się, że gdy Julka płacze, Oluś jest przy niej pierwszy, robi jej "cacy", daje buzi, a nawet dzieli się z nią swoim cumelkiem hehe.

Przedstawiam Wam Julcię:


Tak moje kochane dzieci prezentują się razem:

(zdjęcie zrobione zaraz po przyjściu ze szpitala)

A tu zdjęcie bardziej aktualne:



Uroczy są, prawda?:)

Bycie mamą to taka cudowna sprawa. Mamy jednego dziecka na pewno potwierdzą, że dziecko daje tyle radości i miłości. Ja mam ich dwójkę, a to oznacza podwójnie dużo radości i miłości!:)
Chciałabym się z Wami tą radością dzielić.

Na dziś to by było na tyle... Jeśli jesteś ciekaw naszego bloga, obserwuj, zostawiaj ślad. Byłabym bardzo wdzięczna za zapraszanie znajomych do obserwowania:)

Do następnego:)